Przyznam się ze smutkiem że jest to oficjalne zakończenie bloga.
Dziękuje Wam że wchodziliście na bloga śledząc naszą historie.
Mimo że nie pisałam tu regularnie, ciężko mi było tu wejść od dłuższego czasu, ze względu na to że Anu już z nami nie ma od 26.10.2019
Jest to przykra historia odejścia Anu, niestety takie jest życie że następuje ten dzień rozłąki.
Strasznie za nią tęsknię i codziennie o niej myślę.
Pewnie zastanawiacie się co się stało, niestety przegrałyśmy walkę z dwoma nowotworami. Nie było już ratunku. Anu do samego końca walczyła dzielnie a my z nią o jej życie. Ostatnie miesiące spędziliśmy na konsultacjach u weterynarzy. Niestety tą walkę przegraliśmy. Zabrał ją guz na tchawicy niestety nie operacyjny i guz na serduszku. 04 października miała 13 urodziny a 26 października zasnęła mi na rękach.
Najlepszy i najwierniejszy pies mojego życia, mój przyjaciel i członek rodziny. Dlatego trzeba było ją godnie pożegnać, w miejscu które uwielbiała i czuła się jak ryba w wodzie - góry!
Biegaj szczęśliwie piesku za tęczowym mostem.
Ciesze się że mogłam wziąć udział i opisać naszą wspólną historię w tym wydarzeniu : ODZYSK POTRAFI
Jak zapewne zauważyliście tu na blogu jest kompletna cisza, ostatni post był w tamtym roku -aż mi wstyd. A powodów jest 3 dlaczego takie pustki na tym blogu:
1. Nic a nic się u nas nie dzieje, nic co mogłabym tu opisać i się z Wami podzielić.
2. Byłam bardzo przejęta Anu leczeniem ( na Anu fb jak śledzicie to wiecie że jeździłyśmy do Wrocławia na konsultacje i leczenie oraz badania pod kątem jej paraliżu który miała co jakiś czas )
3. Nie potrafiłam znaleźć motywacji by tu zajrzeć.
Ale ale w październiku jedziemy do Wrocławia na seminarium ze sztuczkami. W sumie do tej pory nie wiem dlaczego się zapisałam na to z Anu, no ale jak pisałam nic się u nas nie dzieje więc to będzie może jakaś odskocznia od tego wszystkiego? zobaczymy.
Nawet na Anu fanpage'u mało się dzieje, nie chce robić niepotrzebnego spamu zdjęciami czy opisami o spacerku itp. co jakiś czas dodaję zdjęcia by pokazać że żyjemy :)
W tym roku na wakacje wybraliśmy się nad nasze polskie morze i to na tydzień z 3 psami!
Akurat w tym czasie mieliśmy 3 psy bo oprócz Anu był jeszcze pies mojej siostry Oti i nasz tymczas Figaro. Dla większości ludzi ( nie psiarzy ) posiadanie więcej niż 1 psa to coś dziwnego a jeszcze zabranie na wakacje 3 psy to totalnie pokręcony pomysł :)
Czemu nad polskie morze? Bardzo dawno temu byłam nad morzem i od dawna chciałam pojechać, nasz tymczas nie miał paszportu i nie mogliśmy wyjechać za granice a Anu uwielbia piasek.
Wakacje planowane były 2 miesiące przed wyjazdem. Zależało nam na terminie wrześniowym bo wtedy akurat miałam urlop no i w tym okresie jest mniej ludzi niż w lipcu czy sierpniu oraz ceny są niższe a wstęp na plaże z psami jest dozwolony. Plan był taki że ma być domek w którym można mieć 3 psy no i ma być niedaleko plaża.
Poszukiwania nie trwały długo ponieważ wakacje chcieliśmy spędzić w miejscu gdzie nie ma dużej ilość ludzi ( ze względu na naszego tymczasa który ma agresje smyczową ) czyli szukaliśmy spokojnej miejscowości gdzie we wrześniu tłumów brak. W poszukiwaniach pomógł na wujek google gdzie wpisałam domki nad morzem, wakacje z psem. Szybko pokazały się oferty ale trzeba było wybrać te najciekawsze. Nie wybieraliśmy pierwszej lepszej oferty bo chcieliśmy mieć fajne warunki a widziałam oferty które w ogóle nie powinny istnieć. Po wyborze kilku ofert pozostało nam dzwonić i dowiedzieć się kilku informacji na temat czy aby na pewno mogą być psy - spotkaliśmy się z ofertami gdzie było napisane że zwierzęta mogą przebywać w domku a po rozmowie wychodziło że nie.
Po tygodniu znaleźliśmy idealną ofertę w Chłopach gdzie z psami można bez problemu ( nawet z kotem :) a na plażę 400m, w pobliżu małe sklepiki, knajpki. A do innych pobliskich miast można dojść plażą czy pojechać samochodem jak kto woli ( do Sarbinowa 2km a do Mielna 5km ). Chłopy to spokojna miejscowość gdzie liczy się wypoczynek i nie znajdziemy dzikich tłumów i można powiedzieć że jest to miejscowość przyjazna psom bo kogo tam spotkaliśmy miał psa. O 7-8 rano na plaży jest pusto i spacery z psami to sama przyjemność. Na większe zakupy można pojechać do Mielna lub Koszalina.
W Chłopach przez tydzień mieszkaliśmy w BAZA GRUBYCH RYB . Bardzo fajny ośrodek który polecam! i jest bardzo otwarty na wakacje ze zwierzętami. Przez tydzień na całym ośrodku w każdym domku były psy, jedynie pod koniec naszego pobytu w jednym domku nie było zwierząt tylko dzieci. Ośrodek cały ogrodzony a każdy kto mieszkał w domku miał klucze do bramy i bramki które się za każdym razem zamykało.
Nikomu nie przeszkadzało że pies sobie szczeka, co mnie bardzo zdziwiło to to że miejscowi ludzie kiedy my uciszaliśmy naszego tymczasa czy któregoś z psów to wszyscy dziwili się czemu to robimy przecież pies to pies ma szczekać a to że szczeka to dobrze. Zupełnie inne podejście ludzi niż w dużym mieście :)
Codziennie rano szliśmy na spacer z psami na plażę żeby mogły swobodnie pobiegać bo o godzinie 10-11 przychodzili powoli ludzie żeby się opalać. Kiedy wracaliśmy z porannego spaceru psy zostawały w domku a my szliśmy na plażę. Po kilku godzinach wracało się na obiad i po obiedzie brało się psy na plażę. Znów wracało się do domku i po kilku godzinach znów na plażę. Kiedy był taki czas że Otiego woda morska i piasek kaleczyły łapy to na spacer szło się na polną drogę która była kilka metrów od ośrodka.
Byliśmy z psami w Sarbinowie ( przy plaży było pełno ludzi z psami ) gdzie doszliśmy plażą ale były takie tłumy ludzi że czasem trudno było przejść z Figusiem.
Zwiedzaliśmy Mielno razem z psami ( też można było spotkać dużą ilość psów ) gdzie robiliśmy za sensacje bo mamy 3 psy :)
W Mielnie upatrzyliśmy sobie bardzo piękną kawiarnię STAŁY LĄD gdzie można wypić pyszną herbatę i zjeść dobre ciasto, z psami można wejść ale na taras w środku psy nie mogą być. Nam to nie przeszkadzało bo taras był duży i urokliwy, bez problemu znaleźliśmy na nim miejsce gdzie psy będą mogły swobodnie leżeć. Ogólnie nad morzem nie jest trudno znaleźć miejsce gdzie można wejść ze zwierzakiem.
Jeśli macie jakieś pytania bo czegoś za mało napisałam to piszcie w komentarzach chętnie odpowiem :)
Czy tylko ja tak mam że czasem biorę aparat a w głowie myślę sobie " po co brać aparat skoro zdjęcia mi nie wyjdą " mimo to nadal trzymam przy sobie aparat, biorę psa i idę przed siebie.
Stwierdzam że fajnie by pójść do lasu albo na pole. Idę ścieżką a po jakimś czasie zbaczam z drogi i przedzieram się przez chaszcze bo zobaczyłam fajnie miejsce na robienie zdjęć.
Kiedy robisz już zdjęcia stwierdzasz to był dobry pomysł by brać aparat. Idziesz dalej, psy biegają i cieszą się ze spaceru. Widzisz kolejne fajnie miejsce na zdjęcia ale po chwili stwierdzasz łeee zdjęcia nie wyjdą. Patrzysz na zdjęcia które zostały zrobione i jednak coś w nich jest. Czasem pies patrzy na ciebie i ma w nosie to co do niego mówisz, wyciągasz smakołyk i wygrywasz. Pies nagle się słucha, robisz zdjęcia i cieszysz się z tego że coś wyszło. Idziesz dalej przed siebie i dziękujesz sobie że to był dobry pomysł :)
Anu dostała do testu 3 paczki przysmaków firmy KrakVet. Każda paczka jest z inną zawartością i ma 80g
1. Z kurczakiem i dorszem
2. Kostki owinięte kurczakiem
3. Paski z kaczki
Na każdej z paczce z tyłu jest informacja że po otwarciu przechowywać w lodówce nie dłużej niż 48h, oraz podany jest termin do kiedy należy wykorzystać smakołyki co jest dla mnie na plus ponieważ paczkę powinnam wykorzystać do kwietnia 2016 - taka informacja jest dla mnie ważna bo wtedy wiem że nie są to sztuczne smakołyki które mogą stać rok i nic im nie będzie.
Kiedy otworzyłam każdą paczkę z przysmakami dużym plusem było to że nie mają aż tak intensywnego zapachu który zazwyczaj jest sztuczny. Tu smakołyki pachną mięsem, są bez sztucznych barwników i konserwantów, brak zbóż i ulepszaczy smaku.
Jako pierwsze na test poszły smakołyki z kością owinięte kurczakiem. Nie są twarde, są elastyczne i łatwo da się je przepołowić i pachną kurczakiem. Mają na sobie dużą ilość kurczaka a kostka nie jest ostra przy złamaniu i pies z łatwością ją zjada. Anu szybko nakręciła się na te smakołyki, są idealne na sesje zdjęciową bardzo mi pomogły przy zwróceniu uwagi Anu na aparat :) W domu stosowałam je jako nagroda do zabawki na smakołyki.
Jako drugie poszły smakołyki z kurczakiem i dorszem. Te smakołyki są miękkie, pachną rybą, żeby je przepołowić na pół i użyć je na treningu polecam nożyczki albo nóż. Anu pochłania je w szybkim tempie i bardzo fajnie nadają się do ćwiczenia sztuczek. Całe świetnie się sprawdzają jako nagroda do zabawki na smakołyki.
Jako ostatnie były paski z kaczki. Te smakołyki są podłużne i płaskie, pachną mięsem, są elastyczne ale ciężko je ułamać, żeby podzielić na mniejsze kawałki stosowałam nożyczki. Te przysmaki towarzyszyły nam na pokazie sztuczek w kinie, dzięki ich zapachowi Anu szybciej wykonywała sztuczki żeby prędko dostać nagrodę.
Czy będę polecać je znajomym? TAK bo są świetne
PLUSY :
- naturalne bez sztucznych dodatków,
- różnorodność smakołyków,
- duża zawartość mięsa 96%
- idealne na ćwiczenia,
- cena ( teraz jest promocja więc jeszcze taniej kosztują )
MINUSY:
- szybko się kończą :)
Dziękujemy KrakVet za możliwość testowania Waszego produktu
Często można usłyszeć że jak pies jest starszy to już nic nie może, najlepiej powinien siedzieć w domu i cały dzień spać bo jest już starszy i tylko to lubi robić. Przyznam że zastanawiałam się jak to będzie z Anu kiedy będzie już starszym psem i co będziemy robić. Starszy psiak to nie kanapowy piesek, są wyjątki ale większość starszych psów chce nadal towarzyszyć w podróżach, razem się bawić oraz spędzać z nami czas.
Anu ma już 8 lat i mogę powiedzieć że wchodzi w świat starszego psa, mimo tych lat i problemów zdrowotnych to są dni w których zachowuje się jak młody pies a są dni w których na nic nie ma siły ani chęci. A wszystko to spowodowane pogodą. Tak, psy które mają problemy ze stawami są najczęściej meteopatami. Ćwiczenia mogę sobie wtedy odpuścić bo to nie ma sensu, spacery wtedy krótkie a czasami to tylko wyjście przed dom bo Anu chce już wracać, w takie dni kiedy pogoda się zmieni mam odczucie że nie ma psa w domu bo Anu śpi i odpoczywa. Takie dni się zdarzają ale nie aż tak często. Czasem jest tak że nie mam czasu na długi spacer albo przez pogodę nie chce się iść na spacer bo pada ( Anu nie lubi deszczu ) wtedy Anu grzecznie cały dzień śpi. Może teraz napisze o tych dniach które są na plus bo jest ich więcej :)
Tak jak wspominałam są dni w których Anu zachowuje się jak młody pies, takie dni są wtedy kiedy jest lepsza pogoda, dawno nic nie robiłyśmy oraz wtedy kiedy ja jestem pełna optymizmu - Anu to wyczuwa.
Takie dni zauważam już od rana po zachowaniu Anu, kiedy biorę obrożę do ręki Anu nie stoi jak na skazanie tylko się cieszy i przeszkadza mi w założeniu butów. Kiedy idziemy do parku Anu szuka kontaktu wzrokowego ze mną wtedy wiem że coś będziemy mogły robić w parku. Gdy wybieram inną trasę spacerową Anu chętnie idzie, kiedy coś do niej powiem jej ogon lata w każdą stronę. Ostatnio Anu ma szał na nową zabawkę i bardzo ją lubi. nadal jestem w szoku że anu po 6 latach ma ulubioną zabawkę i może się nią bawić na każdym spacerze i jej się to nie nudzi. Przy takich sytuacjach widzę w Anu ten optymizm i chęć do życia.
Kochamy chodzić w góry ale wiem że ze względu na to że Anu już nie daje rady na trasie która zajmuje nam pół dnia a czasem cały dzień, to nie męczę jej chociaż wiem że nie da po sobie znać że bolą ją łapy czy ma dość. Dla mnie by przeszła ileś tam kilometrów tylko po to by spędzić razem czas. Nie zostawiam Anu w domu i idę w góry bo to nie to samo. W tym roku byłyśmy ostatni raz w górach i już wiem że więcej nie pójdę bo nie będę mogła ze sobą zabrać Anu. To samo stało się z agility i nie żałuję że postanowiłam z tego sportu zrezygnować mimo że Anu uwielbia tak jak ja ten sport i im starsza tym bardziej się rozkręcała na torze. Ważne jest zdrowie niż ambicje.
Ale czy przez odrzucenie tego co lubiłyśmy robić Anu ma zostać kanapowym psem? nieee, a dlaczego?
Postanowiłam znaleźć coś co możemy nadal robić razem, co nam sprawi radość i zabawę. Spacery po lesie to jest to co lubimy oby dwie, szukanie nowych tras spacerowych w lesie i bycie po prostu na świeżym powietrzu. Brałyśmy udział w seminarium z OBI ale jednak to nie to, na seminarium ja byłam chętna do ćwiczeń i Anu też a w domu? lenistwo :) Przez przypadek w kwietniu kiedy odwiedziłyśmy znajomych i ich psiaki żeby zrobić zdjęcia jak pasą owce, Anu dziwnie się zachowywała bo była podekscytowana, podniecona i darła się w wniebogłosy bo owce biegały. Anu nigdy tak nie reagowała na zwierzęta, brałam ją do stajni na jazdy, do zoo i nigdy tak nie reagowała jak wtedy. Na przerwie kiedy psiaki odpoczywały Anu zapoznała się bliżej z małą owieczką i wtedy był szał bo Anu podgryzała i iskała tą owieczkę. Wtedy zaproponowano mi żebym weszła z Anu do koszaru. Szczerze nie wierzyłam w to że Anu jakoś zareaguje i kiedy byłyśmy w koszarze zmieniłam zdanie. Na owce Anu chodzi sporadycznie, chociaż spodobało mi się bardzo pasienie tak jak i Anu bo widać po niej że chętnie chce coś robić, chętnie pojechałybyśmy na jakiś obóz albo seminarium żeby być dłużej przy owcach ale niestety czas na to nie pozwala. Nadal bierzemy udział w pokazach psich sztuczek ale niektóre sztuczki już sobie odpuszczamy bo nie możemy sobie na wszystkie pozwolić ze względu na dysplazję. Ostatnio na spacerach Anu więcej się ze mną bawi i coś robimy np. obieganie drzew, szarpanie się zabawką a nawet podstawowe ćwiczenie przywoływania, bardzo mi się to podoba bo wtedy nie jest to nudny spacer gdzie idziemy prosto przed siebie :) W domu za to ćwiczymy targetowanie na kawałek dywanu bo chcę nauczyć Anu wysyłanie na pewną odległość gdzie będzie musiała podejść i stać na dywanie. Takie sobie ćwiczenie wymyśliłam i szlifujemy cały czas.
Jak widzicie starszy pies nie musi iść na kanapę i tam przesiedzieć do końca swoich dni bo jest starszy czy schorowany, wiadomo że trzeba zwolnić i niektóre rzeczy zmienić ale nadal da się aktywnie żyć :)
Nasze podsumowanie 2015 będzie małe bo wszystko można zobaczyć na filmiku urodzinowym w którym są pokazane chwile z tego roku. Krótko Wam opiszę co w tym roku się działo i co było dla nas najlepszym i najsmutniejszym wydarzeniem.
W 2015 roku najsmutniejszą chwilą było to że musiałyśmy zrezygnować z agility i to już na początku roku bo w styczniu, w styczniu ostatni raz Anu hopsała w annówce i tak zakończyłyśmy z agility.
w 2015 roku najlepszą / najcudowniejszą chwilą było to że przez przypadek Anu znalazła to co lubi czyli owieczki. W kwietniu Anu pierwszy raz miała styczność z pasieniem i byłam w szoku że istnieje coś jeszcze co Anu uwielbia oprócz agility. I tak do teraz co jakiś czas odwiedzamy bardzo nam znane i lubiane bordery i ich owieczki.
W tym roku szukałyśmy czegoś co możemy razem robić i spróbowałyśmy OBI. Byłyśmy na pierwszym seminarium z OBI z Joanna Hewelt początki nauki były fajne ale szybko poszły w zapomniane, później byłyśmy ze znajomymi na indywidualnym treningu z Tomkiem Jakubowskim już dawno nam znanym przez agility bo jeździłyśmy na jego obozy :) Wtedy znowu miałam natchnienie i plany ćwiczyć intensywnie elementy OBI ale jakoś tak wyszło że znowu poszło w zapomniane i do tej pory OBI poszło w obok.
W tym roku byłyśmy ostatni raz w górach razem, już więcej nie będziemy chodzić po górach przez zdrowie.
Prowadziłyśmy dom tymczasowy dla psiaków, bardzo fajne doświadczenie i jak fajnie mozna nauczyć swojego psa do tolerowania większej ilości psów w swoim domu. Poznałyśmy osobiście Rafała Mroczka który okazał się bardzo miłym człowiekiem który kocha psy w tym Anu :)
Kilka razy Anu mnie na śmierć wystraszyła swoim zdrowiem ale jest już lepiej, mimo że teraz ciągle coś Anu dolega to tak naprawdę cieszę się że ten rok się kończy i może ten 2016 będzie lepszy.
Mam nadzieję że razem jeszcze więcej miejsc zwiedzimy niz w tym roku :)
Ja i Anu życzymy Wam w miarę spokojnego sylwestra oraz szczęśliwego nowego ROKU!